...

...

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Noto. Barok po sycylijsku





Gdyby nie trzęsienie ziemi, tak fatalne w skutkach, dzisiejszego Noto pewnie by nie było a kto wie jak potoczyłby się los Noto Antica, potężnego miasta w tych czasach, gdy Arabowie się na Sycylii rozgościli.
To był początek roku 1693; 9 stycznia południowo - wschodnie wybrzeże Sycylii nawiedziło trzęsienie ziemi, ale to było dopiero preludium do katastrofy, jaka nastąpiła dwa dni później, kiedy to około godziny 9 wieczorem bezlitosna siła poruszyła ziemię raz jeszcze, na skutek czego potężna fala tsunami wdarła się głęboko w ląd. To największe w historii Sycylii trzęsienie ziemi pochłonęło dziesiątki tysięcy ofiar (według jednych źródeł około 65 tys. ,inne mówią o 93 tysiącach zabitych), zniszczyło ponad 70 miast, miasteczek, wiosek, w tym prawie doszczętnie Noto, które znalazło się w strefie X, jeśli podzielić obszar dotknięty kataklizmem według 12 - stopniowej skali Mercallego, którą stosowało się przy określeniu wielkości trzęsienia ziemi.
Mieszkańcy Val di Noto i Val Demone  zostali poddani ciężkiej próbie.
Podział wyspy na trzy duże prowincje ( Val di Noto, Val Demone i Val di Mazara) wprowadzili w IX wieku wspomniani Arabowie i obowiązywał on aż do 1817 roku, kiedy to Burbonowie zarządzili zmiany tego systemu; odtąd Sycylię tworzyło siedem mniejszych rejonów (dzisiaj dziewięć).


 Noto utraciło tym samym swą pozycję głównego miasta w południowo - wschodniej części kraju i zostało podporządkowane Syrakuzom, zanim jednak do tego doszło...
Noto Antica
Znajdowało się około 8 kilometrów na północny zachód od dzisiejszego Noto, na wzgórzu Alveria, gdzie do teraz istnieją ślady po zamieszkujących to miejsce w X- IX w p.n.e. Sykulach . Miasto wyszło z cienia Syrakuz, kiedy Arabowie podbili sycylijską ziemię; długo cieszyło się pozycją ważnego centrum,wzrastała i pozycja Netum, jak zwano je wówczas, i jego populacja, w XV wieku stało się jednym z trzech najbardziej zaludnionych ośrodków na Sycylii. Zmiany nastąpiły wraz z kryzysem ekonomicznym dwa stulecia później a niszczącego dzieła dopełniła sama natura...
Żałuję, że tych kilka godzin w Noto spędzonych nie wystarczyło, by ruiny po starym mieście zobaczyć!
Rekonstrukcja.
Reakcja władnych i tych, którzy przeżyli katastrofę była niemalże natychmiastowa, podjęto próbę odbudowy wszystkich zniszczonych miast i miasteczek, niekiedy jednak decydowano się na ich rekonstrukcję nie na zwałach gruzu a gdzie indziej, jak stało się w przypadku Noto właśnie. Reprezentantem hiszpańskiej wówczas władzy na Sycylii w tych szeroko zakrojonych planach pomocy dla Val di Noto i Val Demone stał się Giuseppe Lanza, diuk Camastry, który powołał do działania grupę doskonałych architektów. Niechętnie mieszkańcy Noto Antica opuszczali Monte Alveria, decyzja o tym jednak, by, z różnych względów, głównie ekonomicznych na wzgórzu Meti wybudować im nowe domy, już zapadła. Projekt przewidywał powstanie miasta według nowoczesnych jak na tamte czasy antysejsmicznych norm; budynki miały być niewysokie a ulice i place szerokie.
Mistrzowie czerpiący swe inspiracje z pięknych pod względem architektury miast ówczesnej Europy  żywo przystąpili do pracy powołując do życia nowe,wspaniałe, barokowe Noto.
Rosario Gagliardi urodzony w Syrakuzach wiele zrobił dla zrujnowanej po trzęsieniu ziemi Sycylii, wiele kościołów w Noto zawdzięcza mu swój barokowy, nieobecny tu wcześniej, charakter. Podobno nigdy nie opuścił Sycylii, nie oglądał zagranicznych wzorców tego stylu panującego w architekturze XVII i XVIII wieku. Barok sycylijski to jednak nie do końca kalka najlepszych europejskich przykładów; grupa artystów- rzemieślników po przestudiowaniu zasadniczych cech tego nurtu stworzyła własną jego interpretację. Że się dziś baroku nie lubi? Mnie się podobają te bogato zdobione budowle! Wiele z nich znalazło się w 2002 roku na Liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego UNESCO.
Katedra Noto na przykład, projekt Vincenzo Sinatry . Oj, robi wrażenie! Złotą barwę zawdzięcza tufowi, który obrano sobie za budulec wykorzystując jego miękkość do formowania wymyślnych zdobień, nie przewidziano jednak, jak nietrwały się okaże z upływem czasu; kopuła katedry runęła w 1996. Kiedy my odwiedziliśmy miasto, była już na swoim miejscu, niemniej jednak sporo jeszcze pracy czekało konserwatorów zabytków.


Urodzony w Noto V. Sinatra poza katedrą czy kościołami San Francesco all'Immacolata i di Montevergini, do którego w maju ulicą kwiatów dojść można (Via Nicolaci) , zaprojektował  Palazzo Ducezio pełniący dziś funkcję ratusza.



A to? Cóż to za cudeńka?









Ręka Paolo Labisi (najprawdopodobniej) je wyczarowała. Fantastyczne rzeźby cherubinów, koni, syren, lwów i innych groteskowych postaci podtrzymują uznane za najpiękniejsze na świecie balkony pałacu, własności XVIII - wiecznego arystokraty, Giacomo Nicolaci. Monopol na handel tuńczykiem w południowo-wschodniej części wyspy przyniósł rodzinie Nicolaci di Villadorata prawdziwą fortunę. "Garbaty Jack", jak nazywano Giacomo Nicoloci, znającego 9 języków matematyka, filozofa, twórcę pierwszego w Noto zegara słonecznego, zaprojektował z pomocą miejscowych architektów rezydencję liczącą 90 pokoi ...

Kościół San Francesco all'Immacolata

Kościół San Domenico






Z tarasu widokowego kościoła San Carlo Borromeo (według projektu V. Sinatry, ale i R. Gagliardo się tu nie wyklucza) rozpościera się panorama miasta. Długo cieszyliśmy tu nasze oczy...






Kopuła Katedry jest już na swoim miejscu




Teatr Comunale







Kościół Santa Maria dell'Arco, projekt R.Gagliardi





A gdyby tak w ostatnim tygodniu maja tu wrócić, dywany z kwiatów, układane według ponad 20-letniej już tradycji ("Infiorata") zobaczyć? Podejrzeć Noto po zmroku, w świetle latarń?
Może, kto wie...
Kiedy wspominam to miasto, przychodzi mi na myśl zagubiony w zielonej przestrzeni południowo-wschodniego wybrzeża Sycylii "ogród z kamienia", ogród, którego alejkami z wielką przyjemnością raz jeszcze pospaceruję!



mm

sobota, 16 listopada 2013

I jak tu kawałka duszy w Castelmola nie zostawić ...




Dokąd dotarliśmy wspinając się ukrytą w chaszczach ścieżką, dowiedzieliśmy się dopiero wtedy, gdy nieco zdezorientowana zaczęłam mapkę Taorminy studiować. Aha! To już nie Taormina, to Castelmola!
A to za mało informacji w przewodniku, a to znów bardzo enigmatyczne, nieciekawe opisy miejsca często są przyczyną pominięcia czegoś wartościowego; tym razem trochę przypadek, trochę kaprys zaprowadził nas w te czarowne miasteczka na samej górze zakamarki!
- O! Tam chcę wejść! - zakrzyknął M., wskazując na szczyt wzniesienia, jaki zobaczyliśmy po oddaleniu się od centrum Taorminy.
Drogę pomogła nam wybrać starowinka jakowaś miejscowa, widząc nasze niezdecydowanie, które w zasadzie powodowała niepewność, czy ten ledwie widoczny drogowskaz kierujący nas w zarośla, to pułapka bardziej, czy rzeczywiście "Sentiero di Saraceni", czyli ścieżka Saracenów do Castelmola prowadząca. Gesty starowinki mówiły jednoznacznie, "tak, tędy, tędy!"
Ile nam ten mozolny spacer pod górę wrażeń dał! Uwielbiam takie miejsca! Ochom i achom nie było końca! Może pięć osób spotkaliśmy po drodze, inni wybrali autobus prawdopodobnie, bo i w ten sposób można do Castelmola z Taorminy odległej o 5 km dotrzeć.
Jedno z najpiękniejszych na Sycylii, a słyszałam, że i we Włoszech całych, miejsc. Cóż w tym dziwnego, jeśli weźmiemy pod uwagę gdzie Castelmola leży i co ją otacza? Z wysokości 529 m n.p.m. można oglądać wybrzeże Morza Jońskiego, zatokę Giardini - Naxos, Capo di Sant'Alessio, cieśninę Messyńską, wybrzeże Kalabrii, czerwone dachy Taorminy...  Co za magiczna, hipnotyzująca przestrzeń otacza to maleńkie miasteczko, w którym niewiele ponad tysiąc osób dziś mieszka!
Daleko w przeszłość sięgają początki Castelmola, bo VIII w p.n.e., o czym zaświadcza pozostała po Sykulach nekropolia Cocolonazzo sprzed greckiej jeszcze kolonizacji. Starożytną osadę Mylai ( albo Myle, taką wówczas nosiła nazwę) zrównał z ziemią Dionizjusz I, tyran Syrakuz, który podbił miasto w 392 r. p.n.e.; odbudował je w 350 r. jego następca Andromach, ojciec historyka Timajosa z Tauromenion (dzisiejszej Taorminy) a  zniszczyli po raz kolejny Arabowie z Ibrahimem, księciem Cairouan na czele. Z pomocą miastu przybył normański król Roger, który wzniósł je na nowo wokół zamku w 1078 r. W tamtych czasach nosiło już inną nazwę, Mola, czyli "kamień młyński", z którym kojarzono kształt skały, na której stanął zamek. Zamek ten był częścią obronnego łańcucha twierdz, do którego zalicza się budowle w Milazzo, Ficarra, Tripi, Castroreale i Francavilla.  Dziś to tylko ruiny na szczycie góry, skąd widok rozpościera się absolutnie boski!
Wielu historyków uznaje za prawdopodobne, że za czasów rzymskich to wysoko położone miasteczko, pozbawione dróg dostępu, mogło być miejscem sakralnym, gdzie ludzie szukali schronienia w krytycznych momentach.
Takim krytycznym momentem była masakra tutejszej ludności przez Ibrahima w 902 r, wówczas to ci, którzy zdołali uciec, schronili się w jaskini zwanej dziś "Grotta dei monaci" , czyli jaskinia mnichów. Skąd ta nazwa? Zespół jaskiń w połowie drogi między Castelmola a Monte Venere to do dziś rodzaj zagadki, nie wiadomo bowiem gdzie się kończą. Tajemnicę tę próbowało rozwikłać przed wiekami siedmiu mnichów, niestety sześciu z nich nigdy więcej światła dziennego nie ujrzało a i ten jeden, który ocalał i wydostał się z pułapki w okolicy Vallone Nocella, zaledwie parę godzin jeszcze pożył... ( diarioelsiciliano.com.ar )
Nawet gdybym wiedziała o nich w tym czasie, gdy do Castelmola udało nam się trafić, nie miałabym ochoty a i możliwości pewnie, eksplorować jaskiń, w których też podczas II wojny światowej szukano schronienia. Nie przepadam za mrokiem i wilgocią podziemnych grot, jakkolwiek piękne stalaktyty czy stalagmity się w nich kryją!
Pospacerowaliśmy po klimatycznych wąskich uliczkach miasta, w którym czas stanął w miejscu, w którym nie słychać klaksonów samochodów, w maju jako jedni z nielicznych turystów!, z wysokości Castello di Castelmola, po którym ledwie ślad został, podziwialiśmy rozległą panoramę krainy, w której tak łatwo się zakochać!
Na głównym placu, Piazza Sant'Antonino, mocno kusi Antico Caffe San Giorgio ! (http://www.barsangiorgio.com/) Niejedna znana postać tu gościła, Winston Churchill, John D.Rockefeller, Charles S. Rolls i Henry Royce, Marcello Mastroianni, Sophia Loren,Vittorio De Sica, włoski fizyk noblista Guglielmo Marconi...
Nie po to jednak zajrzeliśmy do słynnego baru, by tu księgę gości przeglądać, wino, wino migdałowe nas tu, jak magnes, przyciągnęło! I zapach jedzenia po wspinaczce i spacerach! Vino alla Mandorla , zwane też eliksirem miłości, wyczarował z migdałów, na początku XX wieku Don Vincenzo Blandano i do dziś cieszy ono liczne podniebienia. Zabraliśmy ze sobą jeszcze jedną małą buteleczkę...
Dziś wiem, że niedaleko znajduje się inny słynny bar, do którego baardzo chętnie zajrzę, gdy w przyszłym roku wybierzemy się po raz kolejny na Sycylię! Caffe Turrisi z kolekcją fallusów zgromadzoną przez zafascynowanego kulturą antyczną ojca dzisiejszego właściciela baru.
Nie dla zabytków, których tak wiele tu znów nie ma, poza zamkiem i kilkoma kościołami, a dla tych widoków trzeba tu przyjechać. Trzeba!