...

...

piątek, 26 czerwca 2015

Scicli. U komisarza Montalbano.

Scicli oglądane z e wzgórza, na którym stoi san Matteo

Tym razem łatwo nie było! Penetrować AUTOBUSEM południowo - wschodnie rejony Sycylii. Nikomu nie można wierzyć! Zawiodły mnie przewodniki wszelkiej maści, zawiodły relacje międzynarodowe, z których to przy planowaniu tej wyprawy korzystałam! Bo i owszem, da się z punktu A do punktu B dotrzeć bez auta, pod warunkiem, że zechcemy z punktu B wrócić dnia następnego, i że dysponujemy nielimitowanym zasobem cierpliwości!
Przewodniki zawiodły, nie zawiodła Sycylia!
A poczucie niedosytu, jeśli tak to można nazwać, skąd się bierze? A no stąd, że mamy oboje pełną świadomość ogromnych luk na mapie naszego zwiedzania tej części wyspy; wystarczyłoby samochód wynająć! Tak ku przestrodze!
M. zapowiedział, że ostatni raz zdaliśmy się na publiczny sycylijski transport!
Wymyśliłam, że bazy zorganizujemy sobie w Ragusie i w Modice, że z Ragusy pojedziemy  na północ ( Caltagirone, Chiaramonte Gulfi, Vizzini...) a z Modiki na południe ( Scicli, Pozzalo, Marina di Modica, Ispica, Marzamemi...). Taaaa, świetny, świetny pomysł! Ale szybko go trzeba było poprawić, w efekcie czego plan naszej kolejnej wyprawy wyglądał tak: 5 noclegów w Ragusie, bo tego już się nie dało zmienić bez zbędnych dodatkowych kosztów, 2 noce w Syrakuzach i 3 w Modice. Z Ragusy udaliśmy się na jednodniowe wycieczki do Scicli, Catanii, Aci Castello i Aci Trezza, a z Modiki na plażę w Pozzalo i do Noto. Mało? Dużo? Najbardziej żal tych miejsc, które były najbliżej a i tak okazały się niedostępne, jak Cava d'Ispica, Cavagrande del Cassible czy Marzamemi ale to przecież nic straconego, innym razem!
Południowo - wschodnia część Trinacrii to kolejne, nowe dla nas, oblicze wyspy. Tutaj czas naprawdę zatrzymał się w miejscu, luz panuje totalny, w gorące popołudnia ulice pustoszeją, by ożyć po zachodzie słońca; starówki nie błyszczą ale chyba i w tym ich urok tkwi właśnie, w tych rysach przez czas pozostawionych, chociaż bywa, że rysy są naprawdę głębokie i zwyczajnie straszą, tak jak w Ragusie Ibli.
W czerwcu sezon powoli się zaczyna, tłumów jeszcze brak, temperatury idealne ( około 30 C odczuwalna, w sierpniu może sięgać i 50, tak nam signora Silvana z Modiki powiedziała! a to nawet dla mnie za dużo!), woda w morzu już ciepła, chociaż miejscowi uwielbiają plażę i kąpiele w październiku dopiero. Górzyste krajobrazy, miasta i miasteczka to gdzieś na szczycie zawieszone, to znów w dolinie leżące, w miastach i miasteczkach schody, schody w górę, schody w dół, i w górę, i w dół... tak jak lubię...


A jednym z nich Scicli (wymawiane "szikli") jest właśnie, nieco pomijane na trasie zwiedzania południowej Sycylii, ale ktokolwiek je widział, cieszył się, że tam trafił, cieszyliśmy się i my!
Nieco senną wczesnosobotnią atmosferę ożywił ślub,a właściwie dwa,w sąsiadujących ze sobą kościołach przy jednej z głównych ulic Via F.Mormino Penna.
Podczas gdy ceremonia w Arcangelo San Miguel już trwała , w XIV wiecznym San Juan wciąż czyniono przygotowania. Roześmianą parę młodą przywitało słońce, tłum gości, baloniki w kształcie serduszek, symboliczne białe gołębie no i my. Jak dalej wyglądał ich dzień mogę sobie tylko wyobrazić...














Gdyby nie ci weselni goście, centrum Scicli byłoby puste, nie licząc kilku par miłośników podróżowania, sądząc po wyeksponowanych aparatach, szortach i kapeluszach a może i fanów komisarza Montalbano, kto wie! Tak jak puste było wczesnym popołudniem, gdy trafiliśmy tam raz jeszcze po odbytej już wędrówce na punkt widokowy i po obiedzie " u pająków", jak ich do teraz nazywamy.






























Komisarz Montalbano! No właśnie! Pierwsza była powieść, właściwie cała seria powieści kryminalnych autorstwa urodzonego na Sycylii Andrea Camilleri; zyskała tak dużą popularność, że postanowiono ją zekranizować a serial telewizji włoskiej RAI o komisarzu policji Salvo Montalbano ma dziś fanów na całym świecie. Że ja nie znam ani powieści, ani serialu - przyznaję, ale z chęcią moje braki nadrobię! W tym samym mniej więcej czasie, gdy my byliśmy w Scicli, kręcono tam kolejny odcinek, o czym dowiedziałam się z relacji jednego z podekscytowanych znawców tematu, mieszkańca Nowej Zelandii spędzającego wakacje na Sycylii, któremu ekipa filmowa pozwoliła obserwować z bliska, co się na planie dzieje i któremu odtwórca głównej roli, Luca Zingaretti,  uścisnął dłoń! Ach!
Scicli, niewielkie nadmorskie miejscowości jak Donnalucata, Marina di Ragusa, Punta Secca, Sampieri, Ragusa, Comiso - to tutaj komisarz Montalbano rozwiązuje kryminalne zagadki, dzięki czemu ten rejon Sycylii staje się coraz bardziej popularny, jak popularna jest w ostatnich latach coraz bardziej tak zwana turystyka filmowa, czyli wycieczki tropem ulubionych fikcyjnych postaci.
Bardzo mi się Scicli podobało! Nie żebym tam chciała resztę życia spędzić ( póki co Taorminy nic nie pobiło!), ale na jeden czy dwa dni - polecam!
Kiedy po spacerze trafiliśmy do informacji turystycznej i zapytaliśmy pracujących tam chłopaków co by nam polecili zobaczyć, okazało się, że wszędzie już byliśmy... Bo tak to jest z tymi "atrakcjami", czyli kościołem jednym czy drugim, pałacem x - wiecznym czy innym pomnikiem przeszłości! Tak naprawdę w barokowym Scicli, odbudowanym od podstaw po trzęsieniu ziemi w 1693, jest po prostu ładnie! Panorama miasta oglądana ze wzgórza, na którym wciąż stoi stara katedra San Matteo, jest urocza! Do 1950 roku niektóre ze znajdujących się tutaj domów - jaskiń wciąż były zamieszkane, po czym wszystkim zaoferowano domy socjalne w dolinie, gdzie przeniosło się i  kwitło życie miasta.
Gdyby nie palące wręcz na nieocienionym wzgórzu słońce, chętnie spędzilibyśmy tam więcej czasu; przewodnicy turystyczni nie prowadzą tu chyba swoich podopiecznych, pomijają ten punkt, ograniczając się do centrum, Piazza Italia czy Via Penna  i do Palazzo Beneventano, przy którym widziałam ze trzy liczne grupy zadzierające do góry głowy, podziwiające jego barokowe zdobienia.
O innych ścieżkach na wzgórzu nic nam "chłopcy" nie powiedzieli, a są tam! Zagubione w wysokiej trawie i dzikich kwiatach.


















Jeść! Gdzie by tu zjeść!? Rzadko wnikam w kwestię rankingów miejscowych jadłodajni, nie mam na to ani czasu, ani wielkiej ochoty, zdajemy się na instynkt, który i tym razem nas nie zawiódł. Przyciągnął nas szyld z wypisanym ręcznie, wielkimi literami, hasłem "TIPICI PIATTI SICILIANI!!!" Ni to sklep, ni knajpka, ale gdy tylko przekroczyliśmy próg, gdy tylko przedarliśmy się przez koralikową zasłonę, wpadliśmy w sieć. Pajęczą sieć. Odwrotu już nie było! Urzędująca tam para właścicieli omotała nas, posadziła przy drugim wolnym stoliku gdzieś na zapleczu ( pierwszy zajmowało już niemieckie małżeństwo), przekarmiła i o mało nie puściła z torbami zarzucając sklepowymi, "najlepszymi w mieście", "z najświeższych produktów tu na miejscu wyrabianymi" łakociami.
Wyszliśmy od "pająków" ukontentowani absolutnie ale następny dzień spędziłam na popijaniu wzgardzonej coca coli, na rozruszanie  umęczonego żołądka. Zwyczajnie za dużo pochłonęłam tych regionalnych, naprawdę smacznych "arancine", "granita", "caponata", "cannoli", popijając miejscowym białym winem! Tylko o "testa di turco", typowym tutejszym smakołyku, zapomnieliśmy zupełnie! A niech to!

mondodelgusto.it
lifestylemadeinitaly.it
tradizionisicilia.it





 Jak usiedliśmy na ławce w cieniu drzew, tak nie mogliśmy się podnieść. Ani żywego ducha nigdzie. Ani śladu po tłumie na Via Penna. Sjesta. Dopiero około 16- tej nagle pojawili się ludzie, dużo ludzi. Pospacerowaliśmy jeszcze chwilę i wróciliśmy autobusem do Ragusy, z przesiadką w Modice. Bo to była pierwsza wycieczka, zanim jeszcze odkryłam zasady funkcjonowania tutejszego AST ( Azienda Siciliana Trasporti), zanim odszyfrowałam co znaczą wszystkie te kropki, gwiazdki i inne znaki na rozkładzie jazdy autobusów.
Scicli znajduje się około 10 km od Modiki a 30km od Ragusy i zupełnie nieświadomie utrudniliśmy sobie sprawę wybierając się tam z Ragusy właśnie (bilet w obie strony kosztuje 5.10), bo nie ma stąd ani jednego bezpośredniego autobusu, wszystkie jadą do Modiki, gdzie należy się przesiąść; niby żaden to problem, pod warunkiem, że nie traci się w ten sposób prawie 2 godzin, co nas niestety spotkało. Autobus po prostu nie przyjechał i nikt nie wiedział dlaczego.
Do Scicli dojechać można bezpośrednio z Catanii, także z lotniska w Catanii; podróż autobusem AST zajmuje 3 godziny.
Warto zajrzeć do tego objętego patronatem UNESCO zakątka! Mądrzejsza o nowe sycylijskie doświadczenia dziś zmieniłabym plan naszej wycieczki i zorganizowała tu jeden nocleg, przynajmniej jeden! Wsiadłabym do auta i pojechała nad morze, do Donnalucata i Sampieri, obie wioski leżą w odległości 10 km od Scicli!
Czy kiedyś tam wrócę? Coś mi podpowiada, że to bardzo realne!