Taki oto swój portret zapragnął wicekról Emanuele Filiberto Sabaudzki dołączyć do bogatej kolekcji dzieł sztuki, jaką zgromadził w palermiańskim pałacu. Namalować miał go nie kto inny a Antoon van Dyck; taki miał książę kaprys i jego życzenie zostało spełnione.
Wiosną 1624 roku 25-letni wówczas Antoon van Dyck, flamandzki artysta, przyjął zaproszenie wicekróla hiszpańskiego i wyruszył z Genui do Palermo.
Zaledwie parę miesięcy po ukończeniu dzieła Emanuele Filiberto zmarł przedwcześnie, w wieku 36 lat.
Antoon van Dyck |
Antoon van Dyck |
Dotąd uznawano, że udało się Flamandczykowi uciec z wyspy, jednak według przeprowadzonych ostatnio badań włoskiego uczonego, Giovanniego Mendoli, został on tu aż do jesieni 1625 roku, co znaczy, że przez półtora roku mieszkał na Sycylii i przeżył jedną z najgroźniejszych epidemii, jakie dotknęły XVII-wieczne Włochy. Podczas gdy ginęły dziesiątki tysięcy ludzi w Palermo, on pozostał nietknięty.
Jak przeżył ten okres? Co robił w Palermo?
Nie za wiele o tym dziś wiadomo, niestety.
Dom, w którym mieszkał, obok kościoła Santa Maria di Portosalvo, już nie istnieje, w jego miejscu stanął nowy budynek, ale takie miejsca jak Pałac Królewski, Corso Vittorio Emanuele (wtedy Strada del Cassaro) czy port La Cala istnieją do dziś i pozwalają wyobrazić sobie otoczenie, w jakim Van Dyck spędził półtora roku.
La Cala, Palermo |
La Cala, Palermo |
La Cala, Palermo |
Palazzo Normanni, Palermo |
W galerii, którą stworzył w Palazzo dei Normanni, gromadził nie tylko obrazy; kolekcjonował książki i rozmaite przedmioty związane z nauką, globusy, zegary...
Antoon van Dyck dołączył do prężnie działającej tu społeczności flamandzkiej ( zatrzymał się w domu konsula Hendrika Dycha ) , która, jak wiele na to wskazuje, pozostawała w silnej więzi z inną, genueńską, grupą artystów.
W szkicowniku van Dycka znalazło się parę scen z życia tamtego Palermo, narysował postać odgrywającą "commedia dell'arte", ulicznych muzyków i ... "czarownicę". Przypuszcza się, że mógł być świadkiem wydarzenia, jakie miało miejsce 19 maja 1624 roku, kiedy to na placu przed kościołem San Domenico poddano publicznej karze sześciu heretyków, w tym "czarownicę" właśnie; najprawdopodobniej była to kara chłosty, bo egzekucja groziła tylko najbardziej zawziętym wrogom Kościoła.
DŻUMA
Pierwsze oznaki zarazy odnotowano 7 maja 1624 roku. Podejrzewano, że jej siedliskiem był statek, który w maju dobił do palermiańskiego portu z Tunisu. Już w pierwszych tygodniach ilość ofiar była porażająca! Trwająca dwa dni procesja, która, uzbrojona w krucyfiks, ruszyła spod Katedry do kościoła Santa Maria della Catena, nie uratowała miasta. W czerwcu zostało zamknięte, nikt nie mógł do niego wjechać, nikt go opuścić. Wicekról ogłosił stan wyjątkowy; w oficjalnym piśmie z 25 VI ustalono te punkty, w jakich mieli się gromadzić chorzy. Szacuje się, że do końca roku mogło umrzeć ponad 10 tysięcy ludzi. Utworzono specjalny komitet, który miał opanować sytuację w jakikolwiek możliwy sposób. Nikt nie miał prawa wjechać do miasta bez specjalnego zaświadczenia o stanie zdrowia a przyłapanemu bez "bollettino" mężczyźnie groziło 7 lat ciężkich robót, kobiecie 4 miesiące pracy w głównym miejskim lazarecie La Cuba, a arystokracie wysoka kara pieniężna i 7 lat pozbawienia wolności. O każdym zachorowaniu należało powiadomić komisję w przeciągu 24 godzin a chory miał jak najszybciej trafić do szpitala. Pod groźbą ekskomuniki nakazano, by wszelkie podejrzane przedmioty trafiały do odpowiednich władz.
Mimo wszelkich starań w Palermo zapanował totalny chaos, plaga była poza jakąkolwiek kontrolą.
28 lipca 1624 r. wicekról ruszył w swą ostatnią krótką podróż z pałacu do Porta Felice, po powrocie bowiem okazało się, że sam jest chory.
Wierni ruszyli mu na pomoc ale ani relikwie św. Christiny zabrane z Katedry, ani należący do Jezuitów obraz św. Rozalii, nie uratowały Emanuela Filiberto przed śmiercią; pogrzeb odbył się 26-27 sierpnia 1624r.; parę miesięcy później pomiędzy jego najbliższymi, siostrą i ojcem, rozgorzała wojenka o całkiem pokaźny majątek, Carlo Emanuele I próbował podważyć testament syna i wystąpił przeciwko córce Isabelli dziedziczącej wszelkie dobra wedle woli zmarłego. Jesienią Isabella i jej mąż Alfons d'Este, książę Modeny, przysłali do Palermo swoich ambasadorów z żądaniem przejęcia należnego im spadku, nie zezwolono im jednak na wizytę w pałacu królewskim.
Isabella zmarła dwa lata po swoim bracie, w 1626 roku, zaraz po urodzeniu 14 dziecka...
Isabella Sabaudzka, namalowana przez Santo Peranda w 1620 r. |
Kontrolę polityczną w kraju, który nagle pozostał bez władcy, przejął Arcybiskup Palermo, Genoese Giannettino Doria.
ŚW. ROZALIA. "La SANTUZZA"
Pobyt Antoona van Dycka w Palermo zbiegł się w czasie z narodzinami kultu św. Rozalii, do dziś patronki Palermo.
Rozalia żyła między 1130 a 1170 r., była córką niejakiego Sinibalda, arystokraty z Palermo, związanego z dworem króla Rogera II. Mieszkała w odosobnieniu najpierw w jaskini Quisquino, w górskim rejonie na północ od Agrigento a później na Monte Pellegrino koło Palermo, dokąd miały przywieść ją dwa anioły i gdzie spędziła większość swojego życia; tutaj też zmarła, prawdopodobnie w 1166. Bodźcem do podjęcia decyzji o zostaniu pustelniczką mogła być, jak głosi legenda, próba wydania jej za mąż za pewnego młodzieńca, który ocalił króla przed dzikim zwierzem, młodzieńca, którego jednak Rozalia nie kochała.
Kiedy dżuma uderzyła w Palermo, latem 1624 r., ludzie ruszyli na poszukiwania śladów świętej. Jej duch ukazał się chorej kobiecie a później także pewnemu myśliwemu, który cenne szczątki odnalazł, może faktycznie dzięki wskazówkom uzyskanym w wizji.
30 listopada arcybiskup Doria stworzył komisję do zbadania relikwii a 3 miesiące później ogłosił ich autentyczność.
Katedra w Palermo |
Sanktuarium Św.Rozalii na Monte Pellegrino |
Sanktuarium Św. Rozalii, Monte Pellegrino, źródło: palermodintorni.blogspot.ie |
Fakt, że plaga niebawem ustąpiła, mógł jedynie podsycić wiarę w moc relikwii, jedną z tak nielicznych broni w walce z dręczącymi ówczesny świat tragediami.
Pierwsze święto dedykowane św. Rozalii odbyło się w lipcu 1625 roku i od tego czasu ikonografia stała się tematem prac wielu artystów malarzy, a na pewno A. van Dycka. Przetrwało co najmniej 5 obrazów, na których widnieje piękna młoda, blond włosa kobieta o zielonych oczach, ubrana w zakonną szatę, św. Rozalia taka, jaką ją Van Dyck widział.
1625, Muzeum Prado w Madrycie |
1624-25, Muzeum Sztuki de Ponce, Puerto Rico |
1625, Metropolitan Museum of Art, Nowy York |
1625, Menil Collection, Houston, Texas |
1625, Wellington Collection, Apsley House, Londyn |
Ludzie wokół umierali a Antoon van Dyck malował... Myślę, że sam bardzo wierzył w moc św. Rozalii, był przecież świadkiem cudu, który jej właśnie się przypisuje, a który i jego dotyczy, bo przeżył, opuścił Sycylię i tworzył dalej. A w tym, co malował, będąc już, po raz kolejny, w Genui, znawcy dopatrują się znacznego wpływu sycylijskich doświadczeń.W 1628 roku stał się członkiem Bractwa Kawalerów w Antwerpii, które promowało niejako kult św. Rozalii w Europie; malując obraz ołtarzowy w kaplicy bractwa, raz jeszcze powrócił do postaci La Santuzzy.
|
Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu |
Czy trudno się domyślić, jaką rolę w życiu Antoona van Dycka odegrała sycylijska patronka? Czy trudno sobie wyobrazić, jak wpłynął na artystę, ale przede wszystkim człowieka przecież, koszmar szalejącej wokół śmierci? Nie. I tak jak Sycylia pozostawiła ślad w duszy Van Dycka, tak ów flamandzki malarz pozostawił znaczący ślad na wyspie, której historia coraz bardziej ekscytuje...