...

...

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Catania, miasto z lawy.

Światła Catanii u stóp Etny, źródło: swide.com
Od Catanii wszystko się zaczęło!
I chociaż trudno się nią zachwycać, to sentyment do niej wciąż jest w nas żywy!
Kiedy oglądałam przed wyjazdem takie jak ten powyżej obrazki, myślałam sobie, że może i nam się uda podobne widowisko zobaczyć, a jeśli nie, to chociaż nocną wyprawę na Etnę sobie urządzimy. Nie był to pierwszy raz, gdy przekonałam się o swej wielkiej naiwności!
"Melior de cinere surgo"- "Podnoszę się z popiołów jeszcze piękniejsza" - wykuto na Porta Garibaldi, jednej z bram miejskich, gdy wiek już prawie minął od trzęsienia ziemi i wybuchu Etny w 1669 i 1693 r., katastrof, jakie starły miasto z powierzchni ziemi. Może nawet odbudowującym miasto przyświecało to motto, mogą o tym świadczyć liczne pamiątki z tamtych czasów, barokowe budynki, kościoły, zdobienia ale zapomnieli chyba o nim ci,którzy doprowadzili miasto do stanu, w jakim oglądamy je dzisiaj. Bo Catania to, jak wiele miejsc na Sycylii, mozaika kontrastów, i ładna, i brzydka, i zabytkowa, i nowoczesna, i pociągająca, i odpychająca...
Miasto z lawy, które przed kolejną katastrofą uchronił welon męczennicy Agaty, gdzie mag pewien na grzbiecie czarnego słonia "U Liotru" odbywał tajemne podróże; miasto w którym mieszkał syn Hezjoda, Stesichoros, oślepiony przez bogów za obrazę Heleny trojańskiej; w tym mieście właśnie spędziliśmy kilkanaście dni podczas pierwszej z Sycylią przygody.
Właściwie kilkanaście dni to za dużo powiedziane, bowiem większość tego czasu przeznaczyliśmy na wycieczki; na mojej liście znalazły się Syrakuzy, Noto, Taormina, Enna, Barcellona Pozza di Gotto, Caltagirona, Wyspy Liparyjskie,Cefalu, Etna rzecz jasna i jeszcze parę miejsc,wszystkie w odległości nie więcej niż 200 km od naszej bazy, z kilku z nich byliśmy zmuszeni zrezygnować, ale i tak był to bardzo aktywny wyjazd!
Catania przywitała nas upałem, ku mojej uciesze! To najgorętsze miasto na Sycylii, latem temperatura często przekracza 40 stopni!

siciliamia.net

 Pierwszy spacer, pierwsze wrażenia nie były rewelacyjne, obraliśmy bowiem zły kierunek udając się jedną z głównych ulic, Via Garibaldi, w stronę Piazza Palestro; brudne ulice, zniszczone kamienice, dziurawe chodniki trochę nas zaskoczyły, ale nie zniechęceni pomaszerowaliśmy w drugą stronę, w okolice Piazza Duomo i szybko poznaliśmy inną, nieco ładniejszą twarz Catanii; Plac Uniwersytecki, Amfiteatr Rzymski, Ratusz, sam plac Duomo gwarny i kolorowy, wreszcie Via Etnea, znacznie ociepliły w naszych oczach wizerunek tego drugiego co do wielkości miasta Sycylii.

Lokalizacja naszego apartamentu okazała się rewelacyjna, bo do wspomnianego Placu Duomo z katedrą mieliśmy około 500 metrów.

Via Etnea






 



Chiesa San Benedetto przy jednej z najpiękniejszych ulic, Via Crocifieri



Piazza Duomo
La Fontana dell' Amenano przy Piazza Duomo
Piazza Duomo
Porta Garibaldi
Tak panowie spędzają swój czas w Catanii, codzienny obrazek przy Piazza Pardo
Corso Italia
Miasto założyli Grecy z Chalcis, w VIII w. p.n.e., przez kolejne stulecia przechodziło z rąk do rąk kolejnych kolonizatorów; zwłaszcza Aragończycy bardzo je sobie upodobali, urządzając tu swoją główną siedzibę. Bardziej jednak niż kolejni władcy losy miasta determinowała Etna, niejednokrotnie okaleczając jego strukturę; z jednej strony wulkan to tamtejsze przekleństwo, z drugiej swoiste błogosławieństwo zważywszy na żyzność ziem wokół góry, "karmionych" wulkanicznym pyłem. Wiek XVII na dobre zapisał się w historii Catanii, czy raczej na złe. Nawet patronka miasta św. Agata, męczennica za wiarę, która zginęła tu w czasach wczesnochrześcijańskich,nie zdołała tragedii powstrzymać.. Wedł
ug legendy trzęsienie ziemi nawiedziło Catanię w czasie, gdy na rozkaz namiestnika rzymskiego Decjusza, poddano św. Agatę torturom; zginęło wówczas wielu pogan. A niedługo po jej śmierci wierni otrzymali próbkę jej wielkiej mocy; welon świętej powstrzymał wówczas zagrażającą miastu lawę. Ten sam welon to do dziś cenna relikwia ale w podwójnej tragedii,  jakiej Catania doświadczyła w 1693 r. , nikt i nic nie pomogło. Prędkość z jaką lawa zalała miasto nie odbiegała od prędkości, z jaką woda wdziera się w ląd; niszczycielskiego dzieła dopełniło trzęsienie ziemi. Miasto trzeba było budować od podstaw. I tak powstało barokowe centrum, z szerokimi ulicami i rozległymi placami a wszystko to w kolorze szarym, bo za budulec posłużyła lawa właśnie.
Święta Agata zmarła 5 lutego 250 r., zmarła, bo odrzuciła oświadczyny Decjusza; urażony zamknął ją w domu publicznym, gdzie w cudowny sposób zachowała dziewictwo, a gdy to nie poskutkowało i nie zmieniła zdania, kazał ją torturować; najpierw obcięto jej piersi, później przypalano, wreszcie rzucono na rozżarzone węgle, czego jej młode ciało już nie zniosło...

Giovanni Battista Tiepolo, 1756, Staatliche Museen, Berlin; źródło: saints.sqpn.com
Festa di Sant' Agata 

zaczyna się 3 lutego, przez trzy dni miasto wypełnia wielki kolorowy tłum,jest to trzecie na świecie najważniejsze, największe święto religijne, po Semena Santa w Sevilli i Corpus Domini w Cuzco, w Peru ( tak twierdzi mnóstwo źródeł).

artapartofculture.net
siciliamia.net

swide.com
festadisantagata.it
sudpress.it
city-maps.it
 Pierwszego dnia ludzie idący w procesji niosą świece, które według tradycji powinny być tak duże, jak osoba prosząca patronkę o opiekę.
 Drugi dzień jest niezwykle widowiskowy; wierni ubrani w białą płócienną szatę, przepasaną sznurem, i czarny aksamitny beret ( wspomnienie średniowiecznej Catanii), towarzyszą relikwiom św.Agaty niesionym w specjalnej szkatule umieszczonej na swoistej konstrukcji zwanej "il fercolo". Trzy klucze do kapliczki w katedrze, gdzie relikwie się znajdują, są w posiadaniu trzech różnych osób, skarbnika, mistrza ceremonii i przeora katedry. Kiedy oczekującemu tłumowi ukazuje się popiersie św. Agaty wykonane przez złotników w XIII wieku, wiadomo, że użyto trzeciego klucza i niebawem, po mszy, ruszy procesja.
Znaczącym momentem trzeciego, ostatniego dnia festy jest podejście z "il fercolo" na szczyt ulicy San Giuliano, jeśli odbędzie się ono bez przeszkód, to znaczy, że rozpoczynający się rok będzie dobry, jeśli coś pójdzie nie tak, jest to zła wróżba.
 Nie zobaczę na żywo figury uśmiechniętej św. Agaty, nie wmieszam się w tłum Sycylijczyków, i nie tylko, wędrujących szerokimi ulicami Catanii, nie pokosztuję  Cassateddi di Sant'Aita, czyli ciasteczek w kształcie piersi, a to dlatego, że nie wybieram się tam w lutym, jadę w czerwcu!


Budynki wokół głównego Placu Duomo to projekt jednego człowieka;  Giovanni Battista Vaccarini  pochodził z Palermo i wielce się dla urody sycylijskich zabytków zasłużył.
Katedra poświęcona św. Agacie stanęła w miejscu XI wiecznego kościoła zniszczonego podczas trzęsienia ziemi. Barokowa konstrukcja zawiera elementy normańskie i rzymskie (kolumny i podziemne łaźnie), spoczywają tu szczątki kilku królów aragońskich i kompozytora Vincenza Belliniego.

Katedra w Catanii


 


Piazza Duomo, Fontana dell' Elefante


Piazza Duomo w nocy, źródło: travelviaitaly.com
travelviaitaly.com

Pośrodku Piazza Duomo stoi  "U Liotru" , jak nazywają fontannę zaprojektowaną przez wspomnianego już Vaccariniego miejscowi,  inaczej Fontanna dell' Elefante; słoń wyrzeźbiony w lawie to symbol miasta. Legenda głosi, że Heliodorus, od imienia którego pochodzi nazwa "U Liotru", był arystokratą , który po nieudanych staraniach o posadę biskupa Catanii został czarnoksiężnikiem skazanym ostatecznie na śmierć na palu; miał on być twórcą czarnej rzeźby i używać jej do swych fantastycznych podróży z Catanii do Konstantynopola; mówiło się, że miał też moc przemienienia się w słonia. Legenda legendą, faktem jest, że to przy fontannie gromadzą się codziennie tłumy i miejscowych, i turystów.
Nie tylko Teatro Bellini czyli teatr miejski, czy Villa Bellini, zielona przestrzeń na mapie miasta, przypominają o tym słynnym katańskim kompozytorze; dedykowano mu także sycylijski specjał, "Spaghetti Norma", nazwany tak od imienia tytułowej bohaterki jednej z oper kompozytora.

Teatro Massimo Bellini


Na słynny targ Pescheria zaglądaliśmy niemal codziennie. M. był oczarowany!







Równie często, ale już trochę mniej chętnie, odwiedzaliśmy dworzec autobusowy, konkretnie Etnabus , bo jest tam jeszcze kilku innych przewoźników. Tu mieliśmy pierwszą wizualizację sycylijskiej beztroski,czy jak to tam nazwać. Za okienkiem kasy siedziało trzech pracowników, niezwykle czymś zajęta pani i dwóch panów, też pochłoniętych - pogawędką. Zaraz po nas weszła kobieta, która miała tu coś do odebrania, po to coś musiał się dostać do środka, do tamtej trójki, czwarty pracownik "Etnea". Próbował z całych sił! Stukał, pukał, wykrzykiwał  imię jednego z gawędziarzy a czując na sobie wzrok i nasz, i innych ludzi, o mało nie wyważył tych drzwi, o mało nie wcisnął się do środka przez szparę. Wzywany po imieniu kolega nie musiał się wielce fatygować, by drzwi otworzyć, wystarczyło nacisnąć guzik jaki miał pod ręką, co też wreszcie zrobił. O tym niemiłym incydencie przypominaliśmy nieszczęśnikowi za każdym razem, kiedy kupowaliśmy u niego bilety; nie mógł nam tego darować i nigdy nie był przez to nazbyt miły, raczej chciał się nas szybko pozbyć.
W zasadzie dokądkolwiek się wybraliśmy, korzystaliśmy z autobusów, całkiem sprawnie nam to wychodziło, ale na autobus obwożący po mieście, up&go, nie warto było wydać nawet piątaka! Wysiedliśmy przy parku miejskim, którym podobno zachwycał się niegdyś Juliusz Verne; cóż, w nas dzikiego zachwytu Villa Bellini nie wzbudziła , ale całkiem przyjemnie można tam czas spędzić, jedząc drugie śniadanko choćby (arancini z pobliskiej jadłodajni na ten przykład!).

Villa Bellini
 



Castello Ursino to zamek z XIII wieku, w rewelacyjnej kondycji. Zbudowano go na skalnym klifie, skąd wypatrywano wroga, ale po kolejnej erupcji wulkanu lawa wyparła wodę głęboko w morze zmieniając linię brzegową i pozbawiając tym samym zamek jego strategicznej pozycji.




 
 

Wyczytałam gdzieś, że Catania ma piękną plażę; szliśmy i szliśmy, zgodnie ze wskazywanym przez znaki kierunkiem a znaleźliśmy tuż za bramą portu, morze, a i owszem, Jońskie, ale było tam tak brudno, że nie chciało nam się nic już więcej oglądać. Wdrapaliśmy się na "molo", podejrzeliśmy co też ciekawego łapie się tu na wędkę i cokolwiek rozczarowani wróciliśmy do miasta, by innego dnia znów spróbować plażę odnaleźć. Udało się. Ale że w maju za zimno jeszcze na kąpiele, pusto tam było, za to czysto i z widokiem na Etnę.

Lidi Playa
La Playa San Giovanni li Cuta z charakterystycznymi bryłami zastygłej lawy
Mam nadzieję, że sporo się w tym mieście u stóp Etny zmieniło od czasu, gdy je widzieliśmy, bo Catania potencjał ma. Bardzo lubię odwiedzać te same miejsca po raz kolejny, i chociaż nie mam jej na tegorocznej liście to kto wie... Może czas już rozglądać się za małym domeczkiem w Taorminie, a to całkiem, całkiem niedaleko!

weddbook.com
commons.wikimedia.org


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz