...

...

wtorek, 2 lipca 2013

Marsala.Nie samym winem człowiek żyje




W przewodnikach parę słów na temat Marsali a wszyscy zgodnie twierdzą, że warto ją zobaczyć. O co chodzi? Postanowiliśmy sprawdzić.
Pociągi z Trapani kursują często a podróż trwa około pół godziny.
Baaardzo okrężną drogę wybrałam prowadząc do historycznego serca miasteczka. I właściwie tam spędziliśmy kilka godzin.Rzeczywiście ładna starówka z wielokrotnie przebudowywaną katedrą Duomo,gdzie tłum turystów jeszcze nie zdążył wtargnąć,zrobiła na nas dobre wrażenie,ale to trochę za mało,żeby się Marsalą zachwycić...no przykro mi to przyznać...


















lasapienzamozia.it
Bardzo to subiektywne odczucia,zaznaczam,po paru godzinach trudno jest miejsce jakoś miarodajnie ocenić,ale ani w informacji turystycznej nie polecono nam nic niezwykłego,ani sami nie natrafiliśmy na jakiś tajemny uroczy szlak.Wiem,że można było udać się na  Mozię (inaczej zwaną San Pantaleo) ,czego nie zrobiliśmy i czego może dziś troszkę żałuję.
Początki Marsali ściśle łączą się z tą 45- hektarową wysepką,dziś odwiedzaną ze względu na archeologiczne odkrycia.Mozia była niegdyś ważną kolonią kartagińską;po podbiciu jej przez tyrana Dionizjusza II z Syrakuz ci,którzy przeżyli,przenieśli się na stały ląd i tak powstało Lilybaeum,czy Lilibeo,dzisiejsza Marsala.Miasto świetnie się rozwijało,najpierw pod rządami założycieli,później Rzymian,którzy pokonali Kartagińczyków zwyciężając w Pierwszej Wojnie Punickiej.
Lilibeo było ważnym portem łączącym Sycylię z Afryką,w okresie,gdy Arabowie podbili wyspę;pozostałości po osadzie z tamtego okresu skryły się przed nami za wysokim drewnianym ogrodzeniem,w okolicach parku nad morzem.
Arabowie nadali Lilibeo nową nazwę,"Mars el'Allah" czyli "Port Boga",i tę znamy dziś.
A właściwie bardziej chyba kojarzymy tę nazwę z winem,niż z miastem w zachodniej Sycylii,tak przynajmniej było w naszym przypadku.Winem  to bowiem Marsala płynie-słynie,winkiem!Za słodkim nie przepadam,ale w tak sprzyjających okolicznościach wszystko smakuje,smakuje lepiej!
Wiele tu miejsc,wiele "winotek",gdzie marsali,różnych jej rodzajów, pokosztować można. Handel tym wybornym trunkiem nadał miastu nowe znaczenie po długim okresie marazmu,a działo się to pod koniec XVIII wieku,kiedy Marsalą i jej bogactwem zainteresowali się biznesmeni z Liverpoolu,między nimi John Woodhouse niejaki. Anglik ów przybył na Sycylię w poszukiwaniu pewnej rośliny,która miała mu posłużyć za składnik dobrego mydła,ale gdy spróbował w portowej tawernie miejscowego specjału,postanowił uszczęśliwić i swoich rodaków tym smakiem niewybrednym. Wino wzmocnił domieszką brandy,co by się podczas długiej podróży 36 tys.litrów wina nie zepsuło i tak marsala trafiła do angielskich gardzieli czyniąc pana Woodhouse'a bogatym człowiekiem.W jego ślady szybko poszli inni angielscy ale i włoscy handlarze,wśród nich rodzina Florio,która właściwie biznes cały przejęła.Podobno nawet w czasach prohibicji udało się spółce alkohol do Stanów Zjednoczonych wysłać nazywając go trunkiem leczniczym,a jak wiadomo,kwestia to sporna...
W każdym razie dobre winko zniweluje potencjalne rozczarowanie! Człowiek i uśmiechnie się,i podskoczy radośnie,zobaczy urodę miejsca,która wcześniej gdzieś mu umykała...










Mamy zatem wśród atrakcji Marsali ładną starówkę,niezgorsze winko,Mozię (na którą nie dotarliśmy),wiem,że są w okolicy saliny,ale my odwiedziliśmy te w Trapani-Nubii. Zakładam,że o wielu atrakcjach po prostu nie wiemy,bo parę godzin nie wystarczyło,by je odkryć,bo by je odkryć trzeba się bardziej postarać, ale... nie będę kłamać,nic by się nie stało,gdybyśmy Marsalę z naszej listy "Koniecznie!" wykreślili,do pełni szczęścia czegoś tu zabrakło,w końcu nie samym winem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz