...

...

czwartek, 3 października 2013

Jak tu Etnę ugryźć, no jak?



Sporo czasu minęło, ale to wycieczka z tych,o których się nie zapomina!
Długo głowiliśmy się jak tę Etnę podejść! Koniec 11- dniowej sycylijskiej sielanki zbliżał się nieubłaganie,a my wspinaczkę ciągle odkładaliśmy na później.To chyba przez nadmiar ofert,tak myślę! Co tu wybrać? 6-osobowy jeep z przewodnikiem?Wschód słońca,zachód czy cały dzień?Bardzo atrakcyjnie,trzeba to przyznać,wyglądała propozycja łącząca Bove Valley,jaskinie i kratery z Alcantarą, a wszystko winkiem podlane,ale z drugiej strony co to za frajda dać się wszędzie zawieźć?
Któregoś słonecznego dnia włożyliśmy odpowiednie buty,spakowaliśmy kurtki i pojechaliśmy autobusem AST (odjeżdża wcześnie rano ze Stazione Centrale w Katanii) do Rifugio Sapienza,  schroniska położonego na wysokości 1800 m. W Nicolosi,gdzie przystanęliśmy na dłuższą chwilę,pierwszy raz zobaczyliśmy co znaczy mieszkać tuż pod wulkanem i zamiatać codziennie opadający z niego pył.
Z Rifugio można ruszyć pieszo do celu (4 godziny w jedną stronę) ale ograniczał nas mocno czas,skoro chcieliśmy wracać autobusem do Katanii, wykupiliśmy więc bilety na kolejkę górską ale już nie na terenowe samochody,chcieliśmy sami przejść możliwie najdłuższy odcinek.Parę osób zrobiło tak samo,większość jednak wsiadła do jeepów.Na pewnej wysokości zboczyliśmy z drogi,którą wyżłobiły samochody i tak jak turysta przed nami,zaczęliśmy wspinaczkę po usypanym z lawy wzniesieniu. Nogi nam się zapadały w tym swoistym podłożu, momentami wyglądało to bardziej jak dreptanie w miejscu,ciśnienie rosło!
W pewnym momencie nasz "przewodnik"zatrzymał się ,odwrócił do nas i zaczął machać rękami w geście "nie idźcie dalej!" O co mu chodzi? Co tam jest?Może nie ma dalej przejścia? Kolory na twarzy M.budziły trwogę ale nikt i nic by go w tym momencie do wycofania się nie zmusiło,mnie zresztą też nie! Facet przed nami zsunął się nieco w dół,do swojej kobiety,która nie miała aż tak dobrej kondycji,oddał jej jeden ze swoich kijków i ruszyli dalej.No nie! I co on nam będzie mówił,że mamy wracać!?Oczywiście,że damy radę!Bez kijaszków!
Na szczycie nieprzyjaznej góry czekał krater,później kolejny i jeszcze jeden,niektóre dymiły.To tutaj wysypali sie ludzie z samochodów,popstrykali fotki po czym znów pakowali się do aut. Nas czekał jeszcze powrót do kolejki. Do samej Etny nie można było podejść,za bardzo pomrukiwała.Zresztą bez przewodnika i tak się tego nie praktykuje.Ile radości nam ten dzień dał,ile satysfakcji!Nie ma to jak się troszkę zmęczyć!
Nie trzeba się jakoś specjalnie przygotowywać do takiej wyprawy,ważne są dobre buty i jakaś kurtka,bo pogoda na tej wysokości może znienacka zaskoczyć a temperatura jest dużo niższa od tej "na dole". Niebieskie początkowo niebo zasłoniła później warstwa chmur,przez co zrobiło się chłodniej ale wciąż znośnie.
Ja nie wiem czy to są piękne widoki, nie,to złe słowo!To dziwna,trochę posępna,gdy słońca zabraknie, kraina z lawy i wulkanicznego żwiru ulepiona ,ale takiej krainy często się nie ogląda.


























" Gibel utlamat", nazywana przez Arabów, "góra gór", to z jednej strony dobrodziejstwo,z drugiej przekleństwo ludzi żyjących w jej cieniu,a ten jest ogromny! Kusząc żyzną glebą wciąga w pułapkę, ile bowiem istnień ludzkich pochłonęła na przestrzeni wieków,tego nie wie nikt.Nie wiem,czy świadoma zagrożenia osiedliłabym się w takim Nicolosi czy Linguaglossie.
Najwyższy w Europie (3323m n.p.m.),aktywny wciąż wulkan wybuchał setki razy począwszy od pierwszej odnotowanej aktywności w 475 r.p.n.e. Jak mam niby sobie wyobrazić,że przez 122 dni lawa wyciekała z szerokiej na 12 kilometrów szczeliny,że stygła przez lat 8? To wybuch z 1669 roku,jeden z najtragiczniejszych w skutkach,ten,który dosięgnął Katanii i Morza Jońskiego.Później tez bywało "gorąco".
O tym,że nie warto się z Etną spoufalać budując domy zbyt blisko,przekonali się właściciele tego,co z tych domów zostało,a co my z okna autobusu mogliśmy podejrzeć. Mieszkańcy wiosek i miasteczek wokół wulkanu nie kwapią się jednak do ucieczki,zamiatają swoje podwórka i analizują barwę dymu unoszącego się nad "gibel utlamat",ciemna to dobry znak,biały kolor zapowiada nieszczęście. Codziennie spoglądaliśmy w jej kierunku,gdziekolwiek byliśmy,widoczna jest przecież z odległości 250 km i o ile pamiętam dym był najczęściej biały... a w 2011 roku z niepokojem odnotowywano kolejne erupcje,nic bardzo poważnego jednak się nie stało.




Może i zabrakło nam czasu na to,by zaszyć się w Parku Narodowym Etny ale znaleźliśmy go dla Circumetnea następnego dnia. Rewelacja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz